Trochę informacji o moim żeglarstwie
Tak jak do wielu rzeczy w moim życiu, tak i do żeglarstwa przekonał mnie mój tata. Pamiętam, że od małego (może 4 lata) jeździłem z rodzicami na Mazury. Wypożyczaliśmy jacht i żeglowaliśmy sobie „turystycznie” po tamtejszych jeziorach. Gdy miałem 8 lat pojawił się pomysł, aby zapisać mnie do szkółki. W końcu padło na szkółkę żeglarską Warszawskiego Towarzystwa Wioślarskiego. Nie pływałem w niej zbyt długo, bo choć zacząłem we wrześniu to już w następnym sezonie pływałem w grupie B. Pamiętam bardzo dobrze jak bałem się pierwszych regat! Byłem niesamowicie zestresowany i nie chciałem wysiąść z samochodu . Ostatecznie moim rodzicom udało się mnie przekonać i chociaż wtedy zadowolony nie byłem to teraz bardzo im za to dziękuję . Sezon 2007 spędziłem na treningach i regatach nas Zalewem Zegrzyńskim. Odniosłem wtedy swój pierwszy sukces, a przynajmniej pierwszy, który zapadł mi w pamięć – wygrałem regaty Nivea Błękitne Żagle w kategorii do lat 9, a do lat 11 byłem 3. Pojechałem również na Regaty Pomarańczowe do Siemian, które były Mistrzostwami Polski gr. B, ale na sukces tam musiałem jeszcze długo poczekać . Następny rok (2008) upłynął na miejscach ok. 30 w regatach ogólnopolskich i miejscach na podium w regatach warszawskich. Wtedy jednak pojawiły się pierwsze plany przeniesienia mnie do innego klubu i przejściu do grupy A. Gdy mój tata zastanawiał się gdzie miałbym trenować, ja coraz bardziej chciałem coś powygrywać . W 2009 roku, po całkiem przyzwoitym początku sezonu i paru udanych regatach (około 10 miejsca) ogólnopolskich, wybrałem się na tygodniowe zgrupowanie do trenera Mirka Laskowskiego z ChKŻ Chojnice. Coś się we mnie odblokowało. Trener zapowiedział mi, że jeśli nie wygram nadchodzących regat nad Zegrzem i nie będę w pierwszej 10 na Mistrzostwach Polski do lat 11 w Złocieńcu to nie mam co myśleć o trenowaniu z nim. Nie zdawałem sobie sprawy, że to żart i podszedłem do tego bardzo poważnie . Niestety nad Zegrzem byłem drugi, ale miałem nadzieję, że zostanie mi to przebaczone. W Złocieńcu, po pierwszym dniu zawodów byłem 5 więc byłem spokojny. Pamiętam, że 2 dzień powitał nas fatalnymi warunkami. Wiatr niesamowicie kręcił, a jego siła również pozostawiała wiele do życzenia. Bardzo ciężko było równo i dobrze pływać, a ja na dodatek w 2 wyścigu upuściłem do wody czapkę i się po nią wracałem. Byłem trochę zdołowany gdy wróciłem na brzeg i humor poprawił mi dopiero jeden z rodziców, który oznajmił mi, że jestem pierwszy! Okazało się, że mimo niezbyt wysokich miejsc pływałem najrówniej i wyszedłem na prowadzenie! Całe popołudnie spędziłem na uciekaniu przed znajomymi, którzy próbowali mnie wrzucić do wody. Następnego dnia byłem tak zestresowany, że nie wiem jakim cudem udało mi się ukończyć dwa wyścigi na miejscach 1 i 2. To były pierwsze regaty mistrzowskie, które wygrałem! Niestety w owym sezonie ostatnie, bo na Mistrzostwach grupy B byłem 5. W następnym sezonie (2010) trenowałem już jako członek klubu ChKŻ Chojnice. Niestety nie udało mi się zakwalifikować na Mistrzostwa Europy, które odbywały się wtedy w Kamieniu Pomorskim. „Odkułem się” zostając członkiem drużyny na Drużynowe Mistrzostwa Europy, na których zajęliśmy 7 miejsce.Wygrałem również Meczowe Mistrzostwa Polski i jako członek drużyny ChKŻ Chojnice zdobyłem 1 miejsce Drużynowych Mistrzostw Polski.
W sezonie 2011 udało mi się zakwalifikować na Mistrzostwa Świata, które odbywały się w Nowej Zelandii oraz wygrać złoty medal Mistrzostwa Polski na Ogólnopolskiej Olimpiadzie Młodzieży. Walka o ten medal toczyła się do samej mety ostatniego wyścigu i była bardzo zacięta, dlatego do tej pory uśmiecham się do siebie jak to sobie przypomnę . Już jako kapitan drużyny zdobyłem kolejny złoty medal Drużynowych Mistrzostw Polski. Wygrałem także międzynarodowe regaty w duńskim Sondenborgu, na które pojechałem wraz z Kadrą Polski w ramach przygotowania do Mistrzostw Świata. Sezon 2012 zaczął się dla mnie naprawdę świetnie – wygrałem wszystkie punktowane Eliminacje do Mistrzostw Świata i Europy i kolejny raz zostałem członkiem reprezentacji na MŚ, które odbywały się na słonecznej Dominicanie. 2 miejsce na Ogólnopolskiej Olimpiadzie Młodzieży, kolejny złoty medal Drużynowych Mistrzostw Polski (jako kapitan drużyny),2 miejsce na międzynarodowych regatach Trofeo Torbole nad jeziorem Garda oraz 4 miejsce na Drużynowym Pucharze Europy dopełniają listę sukcesów.
Rok 2013, ostatni na Optimiście był dosyć podobny do poprzednich . 3 raz reprezentowałem Polskę na Mistrzostwach Świata oraz zdobyłem srebrny medal na Ogólnopolskiej Olimpiadzie Młodzieży. Niestety nie udało się obronić złota na Drużynowych Mistrzostwach Polski – zajęliśmy 3 miejsce. Również na Meczowych Mistrzostwach Polski musiałem obyć się bez najcenniejszego krążka i wrócić do domu ze srebrnym. Pod koniec tego sezonu musiałem podjąć bardzo ważną decyzję, a mianowicie wybrać klasę łodzi na jakiej miałem zamiar kontynuować pływanie. Wybrałem olimpijską klasę 470er. Skazałem się tym samym bardzo ciężką pracę – na tej klasie żeglują dużo starsi i bardziej doświadczeni ode mnie, więc będę musiał się sporo natrudzić, żeby zacząć znowu odnosić sukcesy. Konsekwencje swojej decyzji poznałem w następnym sezonie (2014), który pokazał mi jak wiele muszę się nauczyć, aby wygrywać na tak technicznej klasie jaką jest 470er. Biorąc pod uwagę, że ominąłem przygotowawczą klasę 420er musiałem się również nauczyć jak pływać na łodzi, która ma więcej niż jeden żagiel i 2 osoby na pokładzie . Dlatego cały sezon minął pod hasłem „technika żeglowania” i dopiero pod koniec panowałem nad łódką na tyle dobrze, że mogłem się bardziej skupiać na taktyce. Moje „skupienie” przyniosło dobre efekty – byłem 4 na Flotowych Mistrzostwach Polski Klas Olimpijskich wśród Juniorów (do 21 roku życia włącznie) oraz 3 na Meczowych Mistrzostwach Polski Klas Olimpijskich. Jak na razie to wszystko, a jedyne co wiem o sezonie 2015 to to, że czeka mnie dużo pracy i frajdy na wodzie